Dzień 9

2009-04-02 00:00

Ten dzień w zasadzie niewiele różnił się od pierwszego - cały upłynął pod znakiem podróży... Autobusem udaliśmy się na lotnisko, tam szybko przeszliśmy odprawę i po ponad dwugodzinnym oczekiwaniu wsiedliśmy do A-319. Lot jak lot... Dzięki drobnej wymianie czas zleciał mi na podziwianiu krajobrazów i słuchaniu jęków Mateusza, który cholernie boi się latać. Dolecieliśmy na Heathrow... największe lotnisko w całej Europie. I niech to wystarczy za opis... Ono po prostu było niesamowicie ogromne. Wszędzie wisiały tabliczki w stylu: Terminal A - 10 minut piechotą w lewo, Terminal B - 15 minut korzystając z lotniskowych środków transportu (i tu obrazek autobusu), Terminal C - 20 minut korzystając z lotniskowych środków transportu... Na Heathrow widać też paniczny strach przed terrorystami. Wystarczyło jedno ciche i nieśmiałe piknięcie czujników, by od razu być wziętym za potencjalnego terrorystę. Zapraszamy panią/pana na bok, proszę wysypać (gdzie tam wyjmować...) całą zawartość bagażu podręcznego, ustawić się prosto tak, by ochroniarz mógł ręcznie sprawdzić... Kontroli oczywiście podlegają wszyscy, nawet dzieci i niemowlęta.

Biegiem udaliśmy się na samolot do Warszawy, (bo do przejścia mieliśmy ładny kawałek), po drodze kontrola paszportowa. Za nią zaś zwinąłem sobie gazetkę, która w sklepie kosztowała pół funciaka. To się nazywa dbanie o klienta! Brukowca oczywiście zgubiłem w 5 minut, ale życzliwa stewardessa mi go przyniosła;-). Tak oto zapiąłem pasy w A-320, otworzyłem czasopismo i wylądowałem w Warszawie. Dwugodzinna podróż minęła naprawdę szybko... Dość powiedzieć, że przegapiłem Berlin; nie jestem przyzwyczajony do latania z prędkością 800 km/h.

W stolicy stanęliśmy zszokowani - jakie tu wszystko jest małe i zaniedbane! Czym prędzej, więc załatwiliśmy wszystkie formalności i wsiedliśmy do autobusu. I tu znowu brak słów... Podróż Tuluza-Londyn-Warszawa była krótsza, niż Warszawa-Stalowa Wola...

I tu kończy się ta niezwykła dla mnie historia.

"Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning." - Winston Churchill

© 2008 Wszystkie prawa zastrzeżone.

Załóż własną stronę internetową za darmoWebnode