Dzień 1

2009-03-25 00:00

Dzwonek mnie obudził rano... to już? To dziś? Niemożliwe! Ledwie wczoraj byłem w szkole, a dziś już mam wyjeżdżać?... Cholera, trzeba wstać. Szybka toaleta, posiłek, poranna nerwówka z dopakowywaniem rzeczy... Wreszcie jestem pod szkołą, buziak z rodzicami, pokazanie paszportu wychowawcom i już siedzę w autobusie. Podróż mija przyjemnie (Stalowa Wola - Kraków, drogą na Radom) - jest wiele wolnych miejsc, więc jedziemy wygodnie. Z tyłu dochodzą mych uszu wrzaski, śmiechy, zabawy... O 9.00 półgodzinna wizyta w McDrive celem wzmocnienia sił witalnych; potem zaś kilkunastominutowa przejażdżka na lotnisko. Wreszcie wybiła godzina - tj. 13.20 - ruszamy. Szybko, szybciej. Świat ucieka nam sprzed kół. Czuję się wgniatany w fotel, nagle mózg kurczy mi się do rozmiaru orzeszka... a samolot ciągnie w górę jak szalony, ziemia staje się mała, wreszcie znika w chmurach. Po chwili wydzieramy się z mleka chmur i wpadamy na bezkresne morze niebieskiego nieba... 2,5 godziny lotu upływa nam na kosztowaniu brytyjskich kanapek (pyszne!), robieniu zdjęć, dyskusjach... .Lądowanie bez ekscytacji, ot, nagłe spowolnienie i uderzenie w asfalt. Po lotnisku w Londynie na Gatwick wędrujemy długimi korytarzami, błądzimy po złych okienkach do odprawy. I znów kontrola - tyle, że z wypakowywaniem wszystkich rzeczy i osobistą macanką - koszmar... Wreszcie stajemy w strefie bezcłowej, będąc zmuszonymi do oczekiwania 4 godzin na lot do Tuluzy, do której godzinny lot był równie spokojny, co pierwszy. Jedyna różnica okazała się być krajobrazem - nocny lot jest fascynujący... Londyn i Tuluza są miastami ciągnącymi się po horyzont, rozświetlonymi milionami małych iskierek. Wyglądają oszałamiająco (wybaczcie porównanie), przypominają nieco cmentarz w Święto Zmarłych... Stajemy na lotnisku, znów odprawa paszportowa. Nagle pojawiają się Francuzi, wszyscy się witają, prócz mnie. Ja czekam na mą tajemniczą nieznajomą. Pojawia się wreszcie Sarah, poznajemy się, więc, przełamujemy pierwsze lody i idziemy po mój bagaż. Krótka nerwówka czy wszystkie dotarły - po chwili zwątpienia pojawiają się ostatnie walizki i tak przygotowani idziemy do samochodu.

© 2008 Wszystkie prawa zastrzeżone.

Załóż własną stronę internetową za darmoWebnode